powrót na początek   Cesarstwo AbisyniiOpis wyprawyDzień  10
16.09.2002      poniedziałek
06.01.1995
   poprzedni dzień        następny dzień
   Droga do Harer   O 5:50 idziemy z bagażami pod recepcję. Zaczyna lekko padać. Wyjazd był planowany na 6:00, a wynajętego busika nie ma, pada coraz bardziej. Wreszcie przyjeżdża, ładujemy bagaże. Wyjeżdżamy spod hotelu o 7:00, 2 metry przed stacją benzynową stajemy, bo brakuje benzyny. Mamy do przejechania 530 km przez góry. Właściciel auta zapewnia, że na miejsce dojedziemy w 9 godzin. Ania zakłada, że w Harerze będziemy za 12 godzin. Samochód jest bardzo słaby, kierowca też. Niedaleko za Addis Abebą kończy się asfalt, jedziemy bitą drogą. Strasznie leje. Ale za to mamy piękne widoki, góry, wioski.

   Droga do Harer   W okolicach parku Awash przyroda znacznie się zmienia, jest mniej zieleni, na równym terenie rosną pojedyncze akacje, pojawiają się kopce termitów. Jedziemy równolegle do linii kolejowej, jedynej w Etiopii. Dojeżdżamy do jeziora, przez środek którego biegnie droga a obok tory kolejowe. Na torach stoją marabuty. Mijamy stada wielbłądów.

Kierowca jedzie tak, jakby dopiero uczył się jeździć. Koło 18:00 nagle zatrzymuje się przy warsztacie, bo musi wymienić koło. Trwa to prawie godzinę. Nagle okazuje się, że "jest to niemożliwe przejechać taką trasę w 9 godzin" - właściciel auta wypiera się tego, co wcześniej zapewniał.

Przed nami jeszcze ponad 150 km. Ruszamy już po ciemku. Jedziemy chyba 10 km/h. W pewnym momencie stop, na drodze sznurek w poprzek, z przewieszonymi szmatami - to taki rodzaj patrolu. Po godzinie jazdy kierowca nagle z impetem skręca i znajdujemy się na podwórku "hotelu". Z konieczności zostajemy tu na noc. Pokoje jak cele, jedno 2-osobowe łóżko, krzesło i świeczka, bez wody i prądu.

   poprzedni dzień        następny dzień
Powrót