powrót na początek   Cesarstwo AbisyniiOpis wyprawyDzień  14
20.09.2002      piątek
10.01.1995
   poprzedni dzień        następny dzień
   Park Narodowy Awash   Park Narodowy Awash. Śniadanie o 7:00. Ruszamy na zwiedzanie parku, część nas na dachu wymoszczonym materacami. Jest super. Zwierząt nie jest dużo. Pojedyncze antylopy, później pojawiają się dwa stada. Dużo przepięknych ptaków.

Zatrzymujemy się przy "basenie", skąd widać przełom rzeki Awash.

   Park Narodowy Awash   W drodze powrotnej zatrzymujemy się przy wodospadzie rzeki Awash. Szkoda, że woda jest taka brunatna. Wracamy do obozowiska na obiad. Na drugim brzegu czeka na nas krokodyl. Pogoda się psuje. Zaczyna padać. Ale po krótkim odpoczynku zabieramy stroje kąpielowe i jedziemy do gorących źródeł, 12 km do głównej drogi, a z tego miejsca jeszcze 30 km wertepami. Czasami musimy wysiadać. Znowu pojawiają się zwierzęta, więcej żółwi.

   Park Narodowy Awash   Docieramy do źródeł. Małe zielonkawe jeziorko. Woda gorąca. Pierwsze zetknięcie jest szokujące. Trochę pływam. Zmywamy z siebie dwudniowy brud. Jednak nie da się długo siedzieć w takiej gorącej wodzie. W okolicy rosną wysokie palmy z owocami przypominającymi małe orzechy kokosowe. Wracamy lepszą, ale dłuższą drogą. Na chwilę zatrzymujemy się przy wiosce plemienia Afarów. Nie wolno nam robić zdjęć. Otacza nas gromadka prawie nagich dzieci. Dziewczęta na twarzach, barkach i ramionach mają wzory z blizn.

Jedziemy dalej, niestety grzęźniemy w strasznym błocie. Nie da się nawet wyjść z auta suchą stopą. Gdyby Ula nie przyniosła paru suchych gałęzi i nie pokazała kierowcy co ma zrobić, spędzilibyśmy tu chyba kilka godzin. Zaczyna robić się ciemno, a my jedziemy, jedziemy. Jeszcze po drodze mamy zrobić zakupy i nabrać wody. Kucharz na pewno martwi się o nas, kolacja stygnie. Do obozowiska docieramy na 21:00. Noc jest dużo przyjemniejsza od wczorajszej.

   poprzedni dzień        następny dzień
Powrót