powrót na początek   IndochinyBIRMAJEZIORO   INLE
  zdjęcia  Jezioro Inle (miejscowi często piszą "Inlay") ma 22 km długości i 11 km szerokości i ma kształt maczugi. Leży na wys. 875 m n.p.m. i ze wszystkich stron otoczone jest łagodnymi górami.

Obszar zamieszkują głównie rybacy z plemienia Intha, nazywający siebie "Dziećmi Jeziora". Są to Buddyści więc nie dziwi obecność około 100 klasztorów i prawie 1000 stup usianych wokół jeziora. Rybacy z jeziora Inle znani są z nietypowej techniki wiosłowania. Stojąc na rufie na jednej nodze, drugą podtrzymują wiosło. Ale to co najbardziej przyciąga turystów to pływające wyspy (Kyun myaw). Na bambusowych rusztowaniach przysypanych mułem wydobytym z dna jeziora mieszkańcy pobudowali domy na palach, szkoły, świątynie a nawet fantastyczne pola uprawne. Motorówka płynąc wąskimi przesmykami, wśród szuwarów, zawozi nas do wytwórni j edwabiu, fabryki cygar, warsztatu produkującego kodzie, manufaktury wytwarzającej złotą i srebrną biżuterię a na koniec do klasztoru Nga Phe Kyaung - znanego jako klasztor skaczących kotów. Siedzący w półmroku w drewnianej świątyni buddyjscy mnisi prezentują akrobatyczne sztuczki swoich podopiecznych. Niestety prawie całkiem przestał istnieć słynny przed laty pływający targ.

Każdy turysta przybywający nad Jezioro Inle chciałby zobaczyć targ na wodzie. Na takim targu miejscowi sprzedają z łodzi żywność i towary codziennego użytku. Z innych łodzi ich ziomkowie sprzedają turystom pamiątki i wyroby rękodzielnicze. Ten najbardziej znany "floating market" odbywa się w wiosce Ywama. Nie sposób jednak zaplanować wizyty na tym targu ponieważ odbywa się on według dziwnego kalendarza: nie w określone dni tygodnia, ale co 5 dni. W praktyce dopiero po przybyciu do Nyaungshwe można się dowiedzieć, czy trafiliśmy.

Nga Phe Chaung - Klasztor Skaczących Kotów. Nie żeby nagle w Birmie czczono koty. Przemyślni mnisi doszli chyba do wniosku, że skoro ich świątynia nie jest ani szczególnie stara, ani piękna, warto znaleźć sposób na ściągnięcie turystów. Wymyślono rzecz genialną w swej prostocie. Nauczono koty skakać przez obręcze. Do tego dano zwierzakom imiona cieszące odwiedzających. - "Skacz, skacz Michael Jackson!", "Skacz lady Diana!" - woła mnich, a koty posłusznie wykonują polecenie. Błyskają flesze, sypią się datki na świątynię. Wszyscy są szczęśliwi, nawet koty, które za pokaz dostają porcję whiskasa!
Mnisi rzeczywiście nauczyli zamieszkujące klasztor koty dość wysoko skakać ale nie to jest najważniejsze dla turysty. W budynku na palach zgromadzono wspaniałą, choć nieco zaniedbana kolekcję posagów Buddy w różnych stylach: birmańskim, tajskim a nawet tybetańskim. Posągi stoją na ołtarzach - podestach pięknie zdobionych snycerką.


Powrót