20.07.2001 piątek |
Wstajemy o 6 rano, w nocy, a głównie nad ranem było zimno. Szybko się pakujemy, jemy
śniadanie. Wyjeżdżamy o 7:30 w kierunku
Grand Teton National Park.
Mamy przed sobą około 9 godzin jazdy, jakieś 800 km. Jest upał. Najpierw drogą międzystanową 25, następnie
już w stanie Wyoming skręcamy na 80, a potem na 287. Droga jest długa, miejscami nudna, ale są
piękne widoki. Całymi milami (tu prawie wszystkie jednostki miary są inne niż u nas) pusto, nawet nie
ma stacji benzynowej. Za potrzebą musimy zatrzymać się w szczerym polu.
Przejeżdżamy przez miasteczko Dubois, jak z westernów. Przed samym wjazdem do parku od strony wschodniej zatrzymujemy się na kempingu Hatchet. Maleńki kemping, ale warunki spartańskie: jeden WC, kran z wodą pitną, a mycie w strumyku. Dla spragnionych luksusu, prysznice z ciepłą wodą są na niedalekim komercyjnym kempingu. Woda w strumyku jest bardzo ciepła. Z przyjemnością się w nim myjemy. Oczywiście ostrzeżenie przed dzikimi zwierzętami, głównie misiami. Przy każdym stanowisku są specjalne metalowe kontenery, do których trzeba schować całe jedzenie, naczynia, kosmetyki. Nic, co może zwabić zwierzę, nie może zostać ani w samochodzie, ani w namiocie. Również kosze na śmieci są tak zabezpieczone, żeby zwierzęta nie mogły się do nich dostać. Czasem trzeba się nieźle nagłowić przed wyrzuceniem śmieci. |