powrót na początek         Parki Narodowe USA      Opis wyprawy      Dzień 9
  26.07.2001      czwartek       poprzedni dzień           następny dzień
Wstajemy o 5:30. Nad ranem znowu było zimno. Między drzewami ukazuje się nam piękny widok na oświetlony wschodzącym słońcem szczyt Mt Rainier. Niestety zdjęcia nie da się zrobić, bo przeszkadzają drzewa.

   podwójna Mount Rainier   Dzisiaj znowu musimy zdobyć się na kolejny wysiłek. mamy wyjść na przełęcz Pinnacle Peak, na wysokość około 2000 m. Najpierw udaje się nam zrobić zdjęcia podwójnej Mt Rainier - to góra odbija się w wodzie jeziora Reflection, jak w lustrze.

Półtorej godziny idziemy do góry. Jest gorąco, ale w cieniu jest jeszcze rosa. Zachwycają nas piękne kwiaty, całe łąki. Na przełęczy musimy trochę odpocząć.    ja i Mt Rainier   Roztaczają się stąd piękne widoki. Z jednej strony biały, pokryty lodowcami szczyt Mt Rainier. a z drugiej również biały Mt Adams.

Niestety, wydarzył się mały wypadek. Asia tak skakała, że wywróciła się na sterczącą skałę i potłukła sobie żebra. Jest tak przerażona, że wydaje się, że za chwilę zemdleje i bardzo boi się iść na dół. Paweł nie zastanawia się długo, bierze ją na barana i prawie biegnie do auta. "Pójdziemy po płaskim" - to słowa Pawła. Tak, po płaskim, a przecież wyszliśmy tu tacy zasapani.

   ja i Mt Rainier z Paradise   Na zakończenie zwiedzania parku jeszcze Paradise. Niby raj dla turystów, ale nie dla takich jak my. Hotel, restauracje i parking pełen samochodów. Robimy po jednym zdjęciu i szybko jedziemy dalej.

Mimo obaw co do pogody - tu zwykle leje, park przyjął nas pięknym słońcem, więc z żalem go żegnamy. Ale już czeka na nas następny park.

Jedziemy w kierunku Tacoma, przemysłowego miasta leżącego nad rozległą i głęboką cieśniną Puget. Nad cieśniną tą leży również Olimpia, stolica stanu. Mijamy Olympię i udajemy się do parku Olympic. Wjeżdżamy od strony północnej, od Port Angeles. Najpierw szukamy kempingu. Nie jest łatwo o miejsce. Znajdujemy dwa place, ale nie obok siebie.

   widok z Hurricane Ridge   Jedziemy na Hurricane Ridge, skąd oglądamy przepiękną panoramę parku z dominującym szczytem Mt Olympus (2428 m n.p.m.)

Musimy jeszcze zrobić zakupy. Na kemping dojeżdżamy około 21:30. Jest nawet ciepła woda, po 25 centów za 1,5 minuty. Na tym kempingu trochę dziwnie chronili się przed dzikimi zwierzętami. Skrzynie na jedzenie były, ale ażurowe drewniane.

Powrót    poprzedni dzień           następny dzień