Wstajemy
o 5:30. Ciemna noc, wygwieżdżone niebo. Już
po drodze do Bryce Canyon
NP zaczynają pojawiać się piękne skały. Do parku
dojeżdżamy o 9:00, na Sunset Point. To co
widzimy jest niesamowite. Pod nami czerwono-pomarańczowe
skały sterczące jak igiełki. Idziemy w kierunku
Sunrise Point i wyruszamy w dół na szlak. Przechodzimy
obok fantazyjnych form skalnych. Część szlaku w dole
kanionu nazywa się Queen's Garden. Boczną ścieżką
dochodzę do skały o nazwie Queen Victoria. Długo się
jej przyglądam i faktycznie, sam wierzchołek tej skały
przypomina królową. Kontynuujemy wędrówkę szlakiem
Navajo Trail i dochodzimy do kanionu Wall
Street. To trasa wśród wysokich, stromych skał, a między
nimi rosną 2 wysokie, 800 letnie jodły. Na Sunset Point
wychodzimy ostro, zygzakiem do góry. Trasę pokonaliśmy
w półtorej godziny. Jeszcze tylko wstępujemy do
Visitor Center po mapki i widokówki. Jedziemy do Capitol Reef NP. Po drodze
są tak piękne widoki, że znowu robię mnóstwo zdjęć.
Spieszymy się na kemping, bo jest sobota, a my nie
mamy rezerwacji. Zatrzymujemy się na kempingu Fruita
znajdującym się w sadzie XIX wiecznej osady mormońskiej,
nad rzeczką, która wodę ma czerwono-brunatną. Namioty
rozbijamy na pięknej trawce. W toalecie woda z kranów
leje się normalnie, papier toaletowy jest na rolkach nie
na sztabach. O 14:00 wyruszamy
w trasę Scenic Drive. Upał. Aa my, objuczeni wodą, wędrujemy
kanionem Grand Wash o ścianach wysokich do nieba, u góry
uciętych jak nożem, z wydłubanymi dziurami. Znowu
przeważ a kolor czerwony. Miejscami udaje nam się
schować w cieniu. Wieczorem, korzystamy z pogody i pięknego
otoczenia - na trawę wyciągamy karimaty i spać idziemy
po 22:00. Noc jest przyjemna i ciepła.
|