16.08.2001 czwartek |
Wstajemy o 6:30.
Nad ranem było chłodno. Jedziemy do Mesa Verde National Park. Po drodze mijamy Shiprock, Świętą górę Indian. To skała, której wysokość względna wynosi około 500 m. Mesa Verde wita nas kikutami spalonych drzew. Najpierw jedziemy na kemping Morefield. Rozbijamy namioty, jemy obiad i o 14:45 ruszamy w trasę. Najpierw schodzimy w dół kanionu do Spruce Tree House, ruin domów Indian Anasazi. Te piętrowe domy umieszczone były w skalnych niszach. Tutaj wchodzimy do jakiejś piwnicy. Wracamy na górę i zwiedzamy muzeum. Jest tu wiele eksponatów. Na mnie największe wrażenie robią buty zrobione z koralików. z góry jeszcze raz oglądamy Spruce Tree House i chyba z tego miejsca wygląda bardziej imponująco niż z bliska. Przejeżdżamy na punkt widokowy Cliff Palace. Są to naprawdę piękne ruiny. Podobno mieszkało tu 200 osób. i jeszcze Square Tower House - kolejne piętrowe budowle. Z Sun Point View mamy piękny widok na cały klif i Świątynię Słońca. Wracamy na kemping. Po drodze jeszcze wstępujemy do sklepu z pamiątkami. Wieczorem zaczyna psuć się pogoda. Niebo zaczynają rozświetlać błyskawice. Idziemy spać koło 21:00. Zaczyna się burza, co chwilę niebo jest jasne jak w dzień. Strasznie leje więc zastanawiamy się kiedy przemoknie nam namiot. Ania została w łazience bez latarki. Trudno jej będzie wrócić do namiotu. Ale jakoś nikomu nie chce się wyjść na deszcz. Ania wykorzystała światło błyskawic i okrężną drogą wróciła do namiotu. Burza przechodzi koło północy. Niebo jest pięknie wygwieżdżone. |