We Frankfurcie lądujemy koło
11:30. Teraz mamy 5 godzin czekania na lot do
Warszawy. Na początku nie mamy się gdzie podziać,
przeganiają nas z miejsca na miejsce, ale w końcu
znajdujemy wolne ławeczki. W samolocie do Warszawy mamy już
miejsca przy oknach. Ostatnie zdjęcia to znowu chmury.
W Warszawie jesteśmy po 18:00. Paweł wraca do
Łodzi. Na niego czeka już żona i syn. Rodzinka (Małgosia,
Ewa, Asia i Heniu) spieszą się na pociąg, a nasza
pozostała piątka (Basia, Ula, Jurek, Paweł i ja)
idziemy poszukać naszego zamówionego transportu. Tym
samym busikiem, co na początku, wracamy do Krakowa. Każdy
jest podwożony pod dom. Najpierw Ula, potem Basia, później
Jurek i Paweł, a na końcu ja. W domu jestem koło północy.
|