21.07.2001 sobota |
Wstajemy o 6 rano, noc znowu była zimna, jesteśmy przecież w górach na
wysokości 2000 m. Woda w strumyku jest tak zimna, że nie da się w niej zmoczyć ręki, a co
tu mówić o myciu. Zwijamy namioty i o 7:30 jesteśmy gotowi do drogi.
Dzisiaj mamy w planie zwiedzanie parku Grand Teton. Przez park przepływa rzeka Snake, faktycznie wije się jak wąż. Zatrzymujemy się na kilku punktach widokowych, żeby zrobić zdjęcia. Idziemy do jeziora Leigh. Piękne jezioro w lesie, nad którym góruje Mount Moran (3842 m n.p.m.). Po drodze mijamy tabliczkę z ostrzeżeniem, że znajdujemy się na terenie, w którym są niedźwiedzie. Paweł znowu nas straszy, mówi jak należy zachowywać się w przypadku kontaktu z misiem. Ale co z tego, występują dwa gatunki niedźwiedzi: grizzly i czarny (który wcale nie musi być czarny), a przy każdym należy się zachować inaczej. Tylko jak go rozpoznać? Poprosić, żeby się przedstawił? Po krótkim odpoczynku nad jeziorem - wracamy. Niedźwiedzia nigdzie nie było, ale podglądamy kąpiące się łosie. Podjeżdżamy do jeziora Jenny. Wybieramy się do Cascade Canyon. Każdy jest zaopatrzony w wodę, o czym stale przypomina nam Paweł. Najpierw musimy przedostać się na drugą stronę jeziora. Trasę można skrócić wybierając rejs łódką, ale my jesteśmy ambitni i wędrujemy na piechotę wkoło jeziora. Jest piękna, słoneczna pogoda, trochę wieje. A potem w górę, do wodospadu Hidden Falls. W drodze powrotnej zatrzymujemy się na chwilę nad jeziorem, żeby zamoczyć nogi. Mały Paweł próbuje pływać, ale woda jest bardzo zimna. Teton Park Road podjeżdżamy na Signal Point, skąd mamy piękny widok na całą okolicę. W Colter Bay Visitor Center zwiedzamy muzeum sztuki Indian. Opuszczamy park Grand Teton i kierujemy się w stronę Yellowstone National Park. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to kilometrami, a może raczej milami ciągnące się spalone lasy. Wyglądają przerażająco. Sprawiły to pożary w 1988 roku, kiedy to spaliło się 36 % powierzchni parku. Widzimy pierwszego bizona, a za chwilę pierwsze gejzery błotne (Dragon Mouth Spring, Mud Volcano). Jeżeli przy drodze stoją samochody, a nie jest to punkt widokowy, to znaczy, że w okolicy są jakieś zwierzęta. Tym razem jelenie. Zatrzymujemy się na kempingu Canyon Village. W toaletach jest prąd, ale woda tylko zimna. Przy wjeździe na kemping można się wykąpać. Gorący prysznic za 3$, bez ograniczenia czasu. Są tu też pralki. |