Wstajemy o 6:00.
Noc była ciepła. Rewanżuję się naszym sąsiadom za
cichą noc. Robię koncert na śledzie i szpilki. Każdego
wyjętego śledzia otrzepuję z ziemi, uderzając
o innego, a potem wszystkie śledzie, szpilki i gwoździe
wypadają mi z ręki i spadają na kamienie. Namiot też
trzeba dokładnie wytrzepać. O 6:30 oglądamy
wschód słońca nad Monument Valley. Jeszcze ostatni
rzut oka na dolinę i ruszamy. Dzisiaj siedzę z przodu.
Po 2 godzinach jazdy dojeżdżamy
do Canyon de Chelly
National Monument. To piękny głęboki na około 300
metrów, kanion. Tutaj do XIII wieku żyli Indianie
Anasazi. Zaczynamy od punktu widokowego Mummy Cave Ruin.
Oglądamy ruiny domów Indian Anasazi zbudowanych
w niszach skalnych. W dole kanionu mieszkają Indianie, ale
turystom nie wolno tam schodzić. Z następnego punktu
widokowego idziemy na dwie krótkie trasy: Ledge Ruin
i Antelope House Overlook. Tutaj szlak oznaczony jest
wymalowanymi na skałach żółtymi stopami. Z Antelope
House Overlook oglądamy skałę o nazwie Navajo Fortress.
To naturalna twierdza, w której bronili się Indianie
Navajo.
Następnie podjeżdżamy do
White House Overlook i z tego miejsca, o godzinie 11
wybieramy się na 2,5 milową trasę w dół kanionu,
jest to jedyne miejsce, w którym można zejść na dół.
Paweł zostaje przy samochodzie, bo w tym terenie podobno
niebezpiecznie jest zostawiać cokolwiek bez dozoru.
"Nie ma obowiązku schodzić, ale warto" - to słowa
Pawła. Najpierw droga w dół, robi się gorąco. Przepiękne
skały o złocistym odcieniu. W dole kanionu płynie
rzeka, mulista po ostatnich opadach. Dochodzimy do White
House Ruin. Wkoło stragany z wyrobami Indian. Szybko
robię zdjęcie przepięknych dywaników i Indianki.
A teraz trzeba w tym upale wrócić na górę. Mimo męczącej
drogi powrotnej, warto było zejść. I na
koniec jeszcze jeden punkt widokowy - Spider Rock
Overlook. Pod nami skała o wysokości 240 m, która
"grała" w filmie "Złoto MacKenny".
Wyjeżdżamy z parku, kanion jest coraz płytszy.
Jedziemy drogą prostą, jak od linijki, w kierunku Petrified Forest National Park.
Wjeżdżamy od północy, przez malowaną pustynię. Ta
jednak nie robi na nas wrażenia, bo widzieliśmy już ładniejsze.
Mijamy kilka punktów widokowych i dojeżdżamy do
skamieniałego lasu. Pogoda się popsuła. Daleko przed
nami leje. Idziemy
trasą Long Logs. Te drzewa, to przepiękne kamienie -
kwarc zastąpił komórki drzew. Wkoło leżą
porozrzucane większe i mniejsze kawałki. Niestety nie
można zabrać ani najmniejszego kawałeczka, bo najniższa
kara to 275$. Dochodzimy do Agate House -
zrekonstruowanego indiańskiego domu, zbudowanego z kawałków
skamieniałego drewna. Podobno nie jest to dobra
rekonstrukcja, bo indiańskie chaty nie miały okien.
Rezygnujemy z jeszcze jednej trasy, bo przeraża nas
burza przed nami. Wracamy przez cały park, do autostrady
i jedziemy dalej.
Opuszczamy tereny rezerwatu Indian Navajo i po chwili
jesteśmy już w stanie Nowy Meksyk. To już 11 stan
podczas naszej podróży. Zatrzymujemy się w Gallup na
kempingu KOA. Kemping jest bardzo przyjemny, ale obok
jest autostrada, kolej i bardzo nisko przelatujące
samoloty.
|